3.
"Witaj! Chciałbym serdecznie zaprosić Cię na kolację do Foodie, jutro o 19, z racji mojego krótkiego pobytu w miasteczku, w którym się wychowałem. Co ty na to?"
Zastygłam. Czytając jeszcze raz dokładnie całą wiadomość zastanawiałam się czy to na pewno napisał Dylan.
To było w zupełnie nie jego stylu. Po długim namyśle zgodziłam się. Odłożyłam laptopa na stolik i położyłam się wygodnie po chwili zasypiając w jedwabnej
pościeli.
Obudziłam się w kiepskim humorze. Stresowałam się tym spotkaniem. Niby tylko pół roku, sześć miesięcy. Człowiek nie może się zmienić w ciągu kilku miesięcy, prawda?
Pospiesznie poszłam do kuchni aby przygotować sobie posiłek. Następnie postanowiłam się umyć, ubrać i umalować.
Całość zeszła mi ok.40 min. Wyszłam z domu już
trochę bardziej rozluźniona. Godziny w pracy dłużyły się niesamowicie. Z nerwów zaczęłam przygryzać wargę. Pozwoliłam sobie uciec trochę wcześniej z pracy
zostawiając karteczkę z wyjaśnieniem. Szef całego sklepu był wyrozumiały i bardzo miły. Miałam z nim dobry kontakt.
Pędziłam do domu jak nigdy. Wbiegłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, starając się zmyć z siebie cały lęk.
-Skoro ma to być kolacja, muszę ubrać się inaczej niż zwykle, ewh- pomyślałam stojąc przed małą garderobą.
Wyciągnęłam kilka eleganckich sukienek, lecz postanowiłam iść w zupełnie innej.
Dobrałam jeszcze kilka dodatków i odpowiednie buty. Sama nie wiedziałam
dlaczego się tak wszystkim przejmowałam. Strasznie mi zależało, tylko pytanie- na czym? Żeby zrobić dobre wrażenie?
Zbliżał się wieczór. Dokańczałam akurat swój makijaż gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Poprawiłam jeszcze włosy i szybko otworzyłam drzwi.
Stał w nich pewny siebie, elegancki, przystojny i dojrzały mężczyzna. Dylan.
Nie mogłam oderwać od niego oczu. Nie byłam nim onieśmielona, po prostu
strasznie zaskoczył mnie jego wygląd. Był...inny.
-Witaj piękna!- Uśmiechnął się tym amerykańskim uśmiechem.
Nie odpowiedziawszy nic, niepewnie go przytuliłam. Przyjaciel od razu odwzajemnił gest. Po krótkim przywitaniu zeszliśmy na dół i pojechaliśmy do restauracji.
-Zmieniłeś się- Przełamałam się.
-Sądzę, że po prostu wydoroślałem. Musiałem wpasować się do nowego towarzystwa- Wyszczerzył się.
Mi natomiast odjęło mowę. Tylko krzywo się uśmiechnęłam. To nie był Dylan. Nie TEN, z którym ganiałam się w parku, rzucałam liśćmi, piekłam ciastka, czy stroiłam choinkę.
Resztę wieczoru spędziłam na słuchaniu o osiągnięciach jakie udało mu się zdobyć. Nawet próbował mnie przekonać do pójścia na studia. CO SIĘ Z NIM STAŁO?!
Dobra, dobra. Moje podejście do nauki nigdy nie było najlepsze, chociaż skończyłam dosyć dobrą szkołę. Na razie nie myślałam o dalszym edukowaniu, bo najzwyczajniej
w świecie nie mam czasu. Nie ważne.
Około godziny 22 postanowiliśmy zakończyć nasze 'spotkanie'. Byłam zawiedziona. Jakbym rozmawiała z inną osobą, obcą. Chciało mi się płakać.
-Miło Cię było znowu zobaczyć , do zobaczenia jutro?- Spytał znów z tym swoim pięknym uśmiechem.
-Dopiero po 16 mam czas- Odpowiedziałam krzywo się uśmiechając. Przyjaciel tylko przytaknął i przytulił mnie na pożegnanie.
Zamknęłam drzwi i powoli się na nich osunęłam. Zaniosłam się płaczem z bezradności.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz