愛恨痛到底

愛恨痛到底

czwartek, 26 marca 2015

4.
Obudziłam się trochę przygnębiona i załamana. Tak bardzo chciałam wtedy nie iść do pracy. Jednak obowiązki wzywały więc wstałam leniwie z łóżka i
poszłam do kuchni zjeść śniadanie. Ogarnięcie się i wyjście z domu zajęło mi ok. godziny. 

Wsiadłam na rower i popędziłam do pracy. Od razu zabrałam się
za obsługę klientów. Nogi i kręgosłup bolały mnie niemiłosiernie, gdyż kolejka ciągnęła się aż poza sklep. Nie żeby codziennie był taki tłum. Przywieziono
preordery płyt zespołów młodzieżowych, także nie obeszło się bez pisków i nadmiernych emocji. Gdy pozostały już trzy osoby do obsłużenia ogarnęła
mnie wielka ulga. Skończywszy obsługiwać ostatnią klientkę postanowiłam trochę odsapnąć na zapleczu. Puściłam mój ulubiony zespół i zamknęłam oczy.
-Eem, Jinx, ktoś do Ciebie- Przerwał Brad (szef).
Wstałam z kanapy jak od niechcenia myśląc tylko o tym jak skrzywdzę osobę, która zakłóca mi mój odpoczynek. Nie było nikogo, no oprócz bukietu róż. 
Wywróciłam oczami i wzięłam w ręce karteczkę. 
"Zapraszam Cię dziś na kolejną kolację, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? D."
-Chyba zaraz zwymiotuje- Pomyślałam. 
To były kwiaty od Dylana. CO TEN TYP SOBIE MYŚLI?! To już w ogóle nie był on. Dylan?!DYLAN?! On by nigdy czegoś takiego nie zrobił,
zawsze śmiał się z romantycznych rzeczy, uważał je za mało męskie. Ja osobiście również nie lubiłam takiego typu okazywania uczuć. 
Znowu poczułam ten okropny ból w klatce piersiowej i wielką chęć płakania jak
małe dziecko. Szybko jednak się otrząsnęłam i zabrałam do pracy chowając róże na zapleczu.

Zakończyłam swą zmianę i wróciłam do domu. Wzięłam krótki, lecz odprężający prysznic, wysuszyłam włosy i przebrałam się w piżamę. Miałam 
dość chytry plan. Postanowiłam udać chorobę i nie spotkać się z tą nową nieznaną i okropną wersją Dylana. Mijały godziny aż w końcu usłyszałam
dzwonek do drzwi. Powoli je otworzyłam.

-Hej, a ty co, nie gotowa? Choć muszę przyznać, że ta piżama jest całkiem seksowna-Oblizał usta i znów się wyszczerzył.
Wywróciłam oczami.
-Jestem chora, źle się czuje, wolę zostać w łóżku, mam nadzieję, że zrozumiesz-Udałam chrypkę myśląc, że się nabierze.
-W takim razie będę się tobą opiekował!-Wyminął mnie dumny jak paw, nawet nie zdążyłam zaprotestować. 
-Zrobię Ci herbatę. Wszystko jest w takim samym miejscu?- Spytał, a ja tylko pokiwałam.
Byłam strasznie zmieszana. Ten cały garnitur, wielka troska i Dylan. To ze sobą nie współgrało. Po chwili przyniósł mi herbatę z miodem i cytryną.
Było mi strasznie gorąco, ale musiałam udawać chorą więc siedziałam po szyję okryta w gruby koc. 
-Lepiej się czujesz?- Wyglądał na bardzo przejętego. Znów nic nie powiedziałam, tylko lekko się uśmiechnęłam.
-Wyglądasz na spiętą...
Ewh, serio to aż tak widać? 
-Po prostu jestem zmęczona- Skłamałam. 
Byłam wręcz pełna energii przez te wszystkie emocje i przez niego.
-Będę musiał już lecieć, pisz, dzwoń jak coś się będzie działo. Może weźmiesz jutro wolne?-Szybko zaprzeczyłam. 
Dylan tylko wywrócił oczami i pocałował mnie w czoło na pożegnanie. To...było dziwne. Bardzo. Usłyszawszy zamykane drzwi rzuciłam się w stronę łazienki
aby wziąć zimny prysznic. Było mi bardzo gorąco, moja skóra nabrała koloru pomidora. Wyszłam i nagle poczułam  wielkie zmęczenie. Było już dość późno. Rzuciłam
się na łóżko i zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!

1 komentarz: